sobota, 9 sierpnia 2014

Decisions, decisions

Ostatnimi czasy jestem ciągle zaabsorbowana rozmyślaniami, które francuskie miasto wybrać na mój przyszły dom. Spośród tych miejsc, które rozważam, najbardziej kuszące wydają się Clermont-Ferrand i Reims. I chociaż ograniczyłam swój wybór do tych dwóch miast, to dalej nie potrafię podjąć ostatecznej decyzji. Z natury jestem osobą, która siada na tyłku, analizuje wszystkie możliwe opcje, dokonuje wyboru i nigdy więcej nie ogląda się za siebie – więc możecie sobie wyobrazić, jak irytuje mnie ta sytuacja! Ale codziennie inna opcja wydaje mi się bardziej atrakcyjna, w związku z tym codziennie kładę się do łóżka z myślą „jak mogłam w ogóle POMYŚLEĆ o Clermont-Ferrand/Reims??? (podkreślić właściwe)”, po czym wstaję rano i znowu jestem w kropce. Clermont jest przepiękne. Jest położone w takim miejscu, że do wszystkich innych zakątków Francji mam podobną odległość; dla zainteresowanych mapka:


więc miejsc na urządzenie wycieczek nigdy nie byłoby dość. Miasto jest też położone dużo niżej niż my, więc mam nadzieję, że byłoby tam trochę cieplej. Kolejna sprawa – do miasta docelowego będę jechała z Grenoble, a do C-F jest dużo bliżej, niż do Reims. Więc wygodniej, szybciej, taniej.
No i – last but not least – w Clermont jest katedra zbudowana w całości z czarnej skały wulkanicznej. Nie widziałam jej nigdy na żywo, ale sam ten fakt i zdjęcia sprawiają, że ślinka sama cieknie!!!
O:


Nawet gdyby nie wszystkie pozostałe argumenty, to dla samej Katedry przychylałabym się ku Clermont :) Poza tym nawet nazwa tego regionu jest śliczna! Owernia :) Chociaż moja przyjaciółka stwierdziła, że kojarzy jej się z jajnikiem (łac. ovarium), więc gdybym wybrała to miasto, zostałabym już na zawsze mieszkanką Jajnikowa ;D

Ale jest jeszcze Reims. Reims, które ma jedną zasadniczą zaletę – jest blisko Paryża. 40 minut jazdy TGV i jestem na lotnisku. W Clermont to nie byłoby 40 minut, tylko dużo, dużo więcej. Nie boję się długich podróży – zarówno do kilku klas gimnazjum, liceum, jak i na studia dojeżdżałam codziennie 2h w jedną stronę – co daje 12 lat w autobusach, po 4h dziennie – ale jednak ze względu na zmęczenie wolałabym mieć możliwość łatwiejszego dojazdu do domu. I to w zasadzie bije wszystkie inne argumenty na głowę. Będę tam zupełnie sama, i kiedy mam taki dzień, że szczególnie boję się wyjazdu, fakt mieszkania prawie że „pod Paryżem”(wiem, że to nie jest pod Paryżem, ale po 12 latach takich wycieczek do szkoły i na uczelnię to wydaje mi się na wyciągnięcie ręki) jest dla mnie nie do przecenienia. Z drugiej strony, w bardziej „trzeźwe” dni, odważne dni, wiem, że teraz patrzę pod tym kątem, bo nigdy nie mieszkałam sama, boję się rozstania z  rodziną, i chcę zabezpieczyć możliwość łatwego kontaktu, ale tak naprawdę rzeczywistość będzie pewnie wyglądała inaczej – będę chodzić do pracy, poznam nowych ludzi, zacznę żyć na własną rękę i kontakt z mamą i tatą przestanie być aż TAK wysoko na liście moich priorytetów. A nie chcę, żeby to strach zdeterminował mój wybór.

Wszystko to ładnie, pięknie…
… ale jak ja mam być tak daleko?!

Clermont-Ferrand

Reims/ wszystkie zdjęcia pochodzą z internetu
Nie wiem. Czasem chciałabym rzucić monetą i zobaczyć, co wypadnie ;) Ale chyba na takie rozwiązanie jestem trochę za duża ^^ Dorosłe życie jest takie trudne!!!!!!!!!!! 

Gdyby coś poszło nie tak, to zawsze mogę zrobić tak jak Clive:



Pozdrawiam serdecznie!! :)

PS Przy okazji - link do fajnej rozdawajki kosmetycznej :) Polecam!
 

1 komentarze:

Justyna - blog o Francji pisze...

Puk, puk (a raczej powinnam napisać toc, toc;)) Wpadłam z rewizytą :) I w końcu na czym stanęło? Kiedy będziemy mogli poczytać o Twoich perypetiach na francuskiej ziemi? Pozdrawiam serdecznie i bon courage!

Prześlij komentarz